Tak właśnie: tyle hałasu o nic! Otworzyłam Targowisko Próżności, chyba po to, by próżnować poza nim. Co tu dużo gadać - niepozbierane lenie mają masę dobrych chęci i..... słomiane zapały. Śniło mi się, że tyle swoich prac będę tu prezentować i.... guzik z pętelejką:) Wszystko, co zrobiłam, szybko mnie opuszczało, a mnie nawet nie chciało się cyknąć paru zdjęć i wrzucić ich na Targowisko, co to miało być płaszczyzną prezentacji owychże. A ponieważ jeszcze gorsze czasy idą dla mojej pożalsięBoże twórczości, więc zarzucam kilka fotek, by nie osiąść zupełnie na dnie Oceanu Zapomnienia:)
Oczywiście, nie opuszczał mnie w czasach Wielkiego Milczenia ulubiony sznurek. Takie oto były tego skutki:
Poniżej bransoletka, która wystąpiła wiosną w Pytaniu na śniadanie - pannica, która prezentowała jakieś torebki, a dla której została zrobiona, miała ją na przegubie, no i ja zamiast na torebki patrzeć, lampiłam się tylko w tę bransoletkę :)))
Poniżej bransoletka, która wystąpiła wiosną w Pytaniu na śniadanie - pannica, która prezentowała jakieś torebki, a dla której została zrobiona, miała ją na przegubie, no i ja zamiast na torebki patrzeć, lampiłam się tylko w tę bransoletkę :)))
Poniżej, w zupełnie innym stylu, jedna z wielu bransoletek wielokrotnie oplatanych wokół przegubu. Bardzo fajnie się je nosi. Wciąż cieszą się dużym powodzeniem, mimo bezlitosnego upływu lata:
Tu z kolei naszyjnik etno, z rzemienia, korali ceramicznych, zielonego korala i fasetowanego ametystu - który miał być upominkiem - niestety, tam, gdzie był węzeł przesuwny, umożliwiający regulowanie długości, ukryła się wada rzemienia: dobrze, że strzelił podczas prób regulacji u mnie, a nie u osoby, którą chciałam nim obdarować:
A tu bransoletka zamówiona przez pannicę, w celu ozdobienia kopytka:) Oczywiście sznurek, koraliki seeds i guziczek z masy perłowej. Bardzo mi się podoba, muszę przyznać:)
Zachęcona fajnym wyglądem bransoletek tego typu, zrobiłam ich sporo. Tu pokazuję bransoletki na rękę, m.in. te, którymi zamierzam uszczęśliwić pewne trzy miłe Dziewczyny - mam nadzieję, że moje upominki nie wylądują w koszu na śmieci:)))
Poniżej... No właśnie, rekwizyt zdradza przeznaczenie kolejnych wyrobów - to zakładki do książki:) w stylu bohemian. Oczywiście powstały ze sznurka (I love cord!), korali ceramicznych i drewnianych, koralików seeds. Także w roli upominku (nadzieja ta sama, co wyżej:)
A tu - jako uzupełnienie zakładki i bransoletki - breloczek nazwany przeze mnie warkoczem komety:) Może mieć rozmaite zastosowanie, tradycyjne, albo jako dopinka - np. do smutnej torby na zakupy. Wykonane z lawy wulkanicznej i wielokolorowego sznurka, zakończonego szklanymi kulkami.
A na koniec z zupełnie innej mańki: scrapbooking to hand made, który poza ręcznie robioną biżuterią, pociąga mnie najbardziej. Gdyby nie to, że dziś ostatecznie kończy się szczęsny czas mojej wolności, rzuciłabym się w wir scrapków, serwetek, dziurkaczy, stempli, ćwieków, itp. Niestety, tak nie będzie, a żal!
Tak, czy owak, udało mi się zrobić trzy kartki, jako uzupełnienie mego upominku. Nie wyglądają może szałowo, bo nie potrafię ich dobrze sfotografować - tu są jakieś blade, efekty 3D [:)] - nie są widoczne. W rzeczywistości prezentują się o wiele fajniej.
No! I to by było na tyle. Jeśli jeszcze ktoś tu zagląda, to cieszę się bardzo i słonecznie pozdrawiam, mimo wrześniowej melancholii, która już we mnie pączkuje, choć wcale jej nie podlewam i nie nawożę:))))